jeszcze ciemno
w moich skarpetach
ciepło pieca
piec na poczcie —
żar tli
nieznane zdjęcia
gasnąca czerwień
węgielek po węgielku
w popielniku
bitwa na śnieżki
czerwone nosy
za bałwanem
zimowy festyn
autystyk rozbija
bryłę lodu
górski lodowiec
ślady nart
w chmurach
ptak w deszczu
niedokończona melodia
nad grobem matki
stary telefon
wykręcam numer
wzrokiem
telefon milczy
piszę na wodzie
twoje imię
tłusty czwartek
coraz mniej chrustu
pod cukrem pudrem
po tłustym czwartku
szukam pączków
na drzewach
pusta aleja
za ostatnią latarnią
blady księżyc
mroźno
bardziej niebieski
mój cień
nocny autobus
w zakurzonych oknach
tylko cienie
drżenie czerwonych liści
zapach dymu
odchodzi
milczący żebrak-
na chwilę cichnie stukot
dziecięcych butów
wiosenny ranek
wiatr nie zostawia śladu
po kałużach
tyle liści we włosach
pozwól się uczesać
mamo
we mgle
to samo drzewo
co chwila
trzydzieści dziewięć
ciemno w oczach
i dwie kreski
coś czerwonego-
za czarnym kapeluszem
długi orszak
pacjent z rakiem-
o milimetr szerszy
uśmiech pielęgniarki
nagłe przebudzenie
zamykasz drzwi
z tamtej strony
bezwietrzny ranek
drzewa w parku unoszą
płatki śniegu
trzaskający mróz
przytulone auta
na skrzyżowaniach
trzaskający mróz
konie jadą
bez bata
chłodna cisza
cała czerwień nieba
po stronie słońca
na dnie akwarium-
nisko nad horyzontem
gaśnie lampka
obrączki
na srebrnej tacy
- przez chwilę razem
mróz na działkach
ślad ludzkiej dłoni
na ogrodzeniu
wskazówki na dwunastej-
myśli przy pierwszej